+48 694 489 915  biuro@efpa.pl

Author : Krzysztof Prasał

W kierunku zwiększenia autonomii doradcy klienta w procesie świadczenia usługi doradztwa inwestycyjnego

W kierunku zwiększenia autonomii doradcy klienta w procesie świadczenia usługi doradztwa inwestycyjnego

Praca doradcy klienta na rynku finansowym polega na wspieraniu Klienta w decyzjach związanych z jego finansowymi celami. Instytucje finansowe działające na rynku przez lata budowały swoje modele obsługi skupione wokół potrzeb Klienta – w których kluczową rolę odgrywa doradca. Na przestrzeni ostatnich lat, rola ta zaczęła podlegać coraz większym ograniczeniom i obostrzeniom wynikającym z wprowadza-nych regulacji. Nie negując ich celowości, praktyka pokazuje, jak bardzo potrzebny jest obecnie dialog rynku z regulatorem oraz organami nadzoru dotyczący roli doradcy klienta w procesie świadczenia usługi doradztwa inwestycyjnego.

Regulacje implementujące wytyczne Dyrektywy MiFID II do polskiego porządku prawnego, wprowadzone w 2018 roku, sprawiły, że obecnie świadczenie tej usługi przez instytucje finansowe spoczywa niemalże wyłącznie na barkach osób posiadających licencję doradcy inwestycyjnego lub maklera papierów wartościowych (w wersji rozszerzonej). A trzeba pamiętać, że liczba takich osób w Polsce jest dość ograniczona i dodatkowo część z nich, mimo posiadanych kompetencji, nie pracuje w zawodzie.

Z drugiej strony wraz ze wzrostem świadomości Klientów usługa doradztwa inwestycyjnego cieszy się coraz większym zainteresowaniem na rynku a większość instytucji dąży do jej upowszechnienia. Tym samym rośnie liczba klientów oczekujących profesjonalnego, zindywidualizowanego wsparcia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Niestety, rozbieżność pomiędzy oczekiwaniami setek tysięcy Klientów a możliwościami instytucji mających do dyspozycji na rynku niewystarczająca liczbę licencjonowanych doradców inwestycyjnych i maklerów papierów wartościowych doprowadziły do świadczenia usługi doradztwa inwestycyjnego w sposób generyczny, w oparciu o portfele modelowe, często bez możliwości uwzględniania zindywidualizowanych preferencji klientów. Rzadkością są indywidualne portfele, a właśnie takiego indywidualnego podejścia coraz częściej oczekuje od nas klient.

Na szczęście w miarę rozwoju polskiego rynku kapitałowego wyrosła duża grupa doradców klienta z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem w zakresie informowania o usługach maklerskich i instrumentach finansowych, którzy mogliby zostać włączeni w procesy świadczenia usługi doradztwa inwestycyjnego realizowane przez uprawnione do tego instytucje finansowe. Niestety obowiązujące obecnie regulacje nie przewidują takiej możliwości. Dlatego warto rozważyć stworzenie otoczenia prawnego pozwalającego na przyznanie tym osobom adekwatnej do ich wiedzy i doświadczenia autonomii w ramach zdefiniowanych systemów i procesów stworzonych przez instytucje finansowe obejmujących m.in.:

  • przekazanie Klientowi przez doradcę klienta opracowanej przez instytucję finansową rekomendacji inwestycyjnej dotyczącej określonego zachowania w odniesieniu do instrumentów finansowych oraz jej omówienie w odniesieniu do strategii modelowych lub strategii indywidulnych opracowanych przez centralne jednostki doradcze i wspieranych przez systemy,
  • dokonanie przez doradcę klienta doboru lub wymiany instrumentów finansowych w ramach tworzenia rekomendacji inwestycyjnej dla Klienta, dla których instytucja finansowa dokonała już na poziomie centralnym ocen, przygotowując w systemach listę rozwiązań w ramach danego komponentu składającego się na strategię modelową lub indywidualną.


Przyznanie doradcy klienta większej autonomii w świadczeniu usługi doradztwa inwestycyjnego znacząco wspomogłoby jej rozpowszechnianie, przy jednoczesnym zapewnieniu najwyższych standardów jakościowych i bezpieczeństwa procesu doradczego, którego gwarantem dla klienta powinna być instytucja finansowa z usług której korzysta. Pomysł ten oczywiście wymaga dialogu z regulatorem i organami nadzoru. Co ważne, dialog taki udało się rozpocząć. Czas pokaże do jakich wniosków dojdziemy – ja pozostaję w tym zakresie optymistą.   

 

ESG – moralna czy inwestycyjna konieczność?

ESG – moralna czy inwestycyjna konieczność?

Gdyby w światowej branży inwestycyjnej stworzono ranking najmodniejszych trendów,  dostrzeżenie znaczenia czynników pozafinansowych: środowiskowych (Environmental – E), społecznych (Social – S) i dotyczących ładu korporacyjnego (Governance – G), znalazłoby się zapewne na drugim miejscu po  zainteresowaniu amerykańskimi spółkami technologicznymi. Akronim ESG ewidentnie zyskuje na popularności, czego najlepszym dowodem na naszym lokalnym rynku jest utworzenie przez warszawską giełdę dedykowanego tej tematyce indeksu. Dodatkowo o wzroście popularności świadczy też rosnąca ilość informacji pojawiających się mediach.

W działalności banków, domów czy biur maklerskich oraz towarzystw funduszy inwestycyjnych, spośród tych trzech symbolicznych liter największe znaczenie ma ta ostatnia. Wskazane instytucje finansowe nie wpływały nigdy znacząco negatywnie na środowisko, w teorii a nawet w praktyce znajdowały się od samego początku w forpoczcie odpowiedzialności społecznej.

Dla każdej firmy inwestycyjnej pierwszą i najważniejszą powinnością jest sprostanie obowiązkom instytucji zaufania publicznego, przedkładanie interesów klienta ponad własne zyski i zrozumienie zasad długoterminowej relacji, w której korzyści odnoszone są wspólnie. Mimo że to kwestie odpowiedzialności za wpływ człowieka na środowisko są pierwszym, co przychodzi na myśl, gdy mówimy o ESG, bez odpowiedniego ładu korporacyjnego nie może być mowy o zrobieniu kolejnych kroków. Wspomniany indeks WIG-ESG może budzić znaki zapytania, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że znajdują się w nim spółki wydobywające węgiel, ale do realizacji idei, która podbija obecnie świat być może brakuje im mniej niż nie w pełni transparentnym firmom zajmującym się montowaniem ogniw fotowoltaicznych.

Aspirując do realizacji najwyższych możliwych standardów, powinniśmy jako branża nie tylko przestrzegać zasad ESG, które dla instytucji finansowych sprowadzają się w dużym stopniu do fundamentalnej uczciwości. Symboliczne gesty, takie jak rezygnacja z plastikowych słomek, kubków czy oszczędność energii mają oczywiście znaczenie, ale swoją powinność powinniśmy widzieć przede wszystkim w promowaniu rozwiązań i produktów finansowych, które poprzez realizowaną politykę inwestycyjną rzeczywiście mogą mieć wpływ na poprawę świata, w którym żyjemy.

Niezależnie od naszego wsparcia dla działań, które mają miejsce na lokalnym rynku, zrozumienia barier, które stoją przed Giełdą Papierów Wartościowych w Warszawie, która już dziś stara się równać do zachodnich standardów w tym zakresie, na dzień dzisiejszy nie widzę wystarczającej oferty produktowej z czystym polskim rodowodem dla klientów oczekujących odpowiedzialnych społecznie i środowiskowo inwestycji. Nawet największe instytucje finansowe,  działające w otwartej architekturze produktowej, muszą stwierdzić, że realizacja inwestycji w duchu ESG jest obecnie praktycznie niemożliwa bez wykorzystania rozwiązań dostarczanych przez zagranicznych partnerów.

Polskie rozwiązania w duchu zrównoważonego rozwoju można na razie policzyć na palcach maksymalnie dwóch rąk, są to głównie fundusze wykluczające z portfeli spółki czy sektory, które nie wpisują się w idee odpowiedzialności społecznej. Kluczowi międzynarodowi zarządzający aktywami, dostępni ze swoim produktami na rynku polskim, jak BlackRock, Fidelity Investments, Franklin Templeton, Schroders czy Goldman Sachs  nie tylko posiadają fundusze realizujące „sustainability” w różnych klasach aktywów, ale też modernizują obecnie swoje oferty produktowe w całości lub w większości w taki sposób, by się w nią wpisywała.

Ten trend osiągnął w tym momencie już taką siłę, że lekceważenie go trudno byłoby określić inaczej niż zaniedbanie. Oczywiście nasze własne przekonania, w szczególności przekonania doradców wspierających swoich klientów, o słuszności przepływu kapitału w stronę inwestycji ESG są drugorzędne wobec realizacji najważniejszego etycznie i biznesowo celu  –  czyli zapewnienia wzrostu wartości portfela aktywów klienta. Mimo że temat zrównoważonego rozwoju stopniowo buduje należne mu miejsce w prasie ekonomicznej, prawdopodobnie niewiele osób spoza branży finansowej zdaje sobie sprawę, że obok amerykańskiego sektora IT, sektor „czystej energii” był miejscem, w którym w zeszłym roku można było zarobić najwięcej. W czołówce rankingów znajdują się także fundusze inwestujące szerzej w spółki minimalizujące wpływ człowieka na klimat, realizujące długoterminowe strategie oparte o zmiany demograficzne na świecie, czy po prostu oparte o sektor ochrony zdrowia. Benchmarki dla funduszy obligacji korporacyjnych „ESG Aware” zostawiają szeroki rynek daleko w tyle. Inwestowanie pieniędzy na przekór obserwowanemu zjawisku, które wydaje się bardzo dalekie od wyczerpania i zaczęło mieć bardzo namacalny wpływ na zachowanie światowych rynków akcji i obligacji wydaje się, eufemistycznie mówiąc, nierozsądne. Niewątpliwie ESG to przyszłość.

Krzysztof Prasał

Prezes Zarządu, Dom Inwestycyjny Xelion, Członek Rady EFPA Polska

Przewiń na górę